Wiele lat temu próbowałam się przekonać do Linuksa. Nie powiem szło mi całkiem nieźle, ale wtedy powszechnym problemy były drivery do różnych urządzeń peryferyjnych więc poległam. Nadeszła ta wiekopomna chwila, ze Windows znów mnie zaczął uwierać poprzez swoją podatność na infekcje i inne narowy. Doszłam do wniosku, że może przez te wszystkie lata Linux ewoluował na tyle, że już lepiej się dogaduje z różnorakim sprzętem.
Mój mąż już jakiś czas temu przesiadł się na Kubuntu i utorował mi drogę. W końcu mam taki sam laptop jak ja i używa tego samego sprzętu co ja. Nie bez kłopotów ale da się to opanować, więc wracam jak ta córa marnotrawna do grona linuksiarzy i oto piszę tego posta po tym jak sobie zainstalowałam Ubuntu, wielce zadowolona z jego funkcjonowania i z tego, że nie było wcale tak trudno.
Jedna z podstawowych trudności to dobór oprogramowania tj. znalezienie odpowiedników programów których używałam pod Windows. Starcie nr1: prosty program do skalowania obrazów. Na początek, bo potrzebowałam szybko przeskalować logo do poprzedniego wpisu, zadowoliłam się pakietem nautilus-image-converter. Żeby go zainstalować wystarczy w oknie terminala wpisać:
sudo apt-get install nautilus-image-converter
I już w meny kontekstowym (po naciśnięciu prawym przyciskiem na wybraną grafikę) pojawia się pozycja: Zmień rozmiar obrazków. Po jej wybraniu w prostym oknie można wybrać sposób skalowania obrazka i podać parametry.
Łatwe, prawda?