Pod koniec minionego weekendu odkryłam fajne narzędzie w googlach. Jego fajność umniejsza tylko fakt, że trzeba się w googlach zarejestrować. No ale specyfika tego narzędzia tego wymaga, bo jak inaczej zarządzać podręcznym prywatnym notatnikiem?
Ach jestem zachwycona tym narzędziem (i nie ważne, że może jestem sto lat za murzynami i że inni już dawno tego używają). Wreszcie mam porządek w zakładkach, gdyż nie muszę wrzucać do nich stron, które chciałabym przejrzeć w wolnej chwili, ale ich wartości sama nie jestem pewna. Wreszcie w zakładkach mogę mieć tylko wybrane i wartościowe strony a te z kategorii “do sprawdzenia” mogę wrzucać do podręcznego notatnika. I nic się nie stanie jak o nich zapomnę. Koniec z otwieraniem Worda, OO czy innego edytora i kopiowaniem do plików, o których i tak zapomnę, fragmentów artykułów i innych informacji, bo do notatnika googlowego mogę sobie wrzucać wszystko o czym chce się pamiętać. W zależności od tematu notatkę mogę dodawać do jednego z kilku założonych na tym samym koncie notatników. W każdym z nich mogę zakładać dowolne sekcje grupować notatki i utrzymywać w nich porządek.
Ponadto Google oferuje możliwość doinstalowania do przeglądarki wtyczki, która czyni notatnik jeszcze wygodniejszym w użyciu. Jedno kliknięcie wystarczy, żeby dodać notatkę. Można również notatnik upublicznić a właściwie udostępnić wybranym osobom a nawet współtworzyć notatnik z przyjaciółmi.
Jeśli nie wzdragasz się przed kolejną rejestracją w jakimś sieciowym systemie, to wypróbuj. Zobaczysz jakie to wygodne mieć dostęp do swoich sieciowych notatek bez względu na to przy którym kompie siedzisz. A jeśli się wahasz to po prostu zobacz prezentację.
Aha, to nie jest reklama i za mój szczery zachwyt nikt mi nie zapłacił. To narzędzie naprawdę ułatwiło mi życie.
Nom, rzeczywiście fajna sprawa, szkoda że nie wiedziałem o tym wcześniej, nie stracił bym tyle tekstu z pulpitu ;)